Się porobiło... Relacja z zimowej wędrówki przez Sudety trafiła pod kilka strzech i w gruncie rzeczy spotkała się z pozytywną opinią, co oczywiście cieszy. Trafiła też pod strzechę prudnickiego oddziału PTTK i tam spodobała się nieco mniej, a to za sprawa opisu pierwszego dnia wyprawy, co specjalnie mnie nie zdziwiło. Przyznać trzeba jednak, że mail, który dostałem (bardzo, zresztą życzliwy) wyjaśnił, nie pozostawiając wątpliwości, że myliłem się przypisując działaczom PTTK Prudnik sprawczą rolę w akcji przedłużenia GSS.
Na swoje usprawiedliwienie wyjaśnię skąd to moje błędne przekonanie. Otóż... strona internetowa PTTK zionie (a przynajmniej zionęła) informacyjną pustynią. Internetowe fora dla odmiany zioną (nadal) wszelkiej maści obelgami, to na przeciwników przedłużania szlaku, to na zwolenników tego przedsięwzięcia. Z tej świętej wojny na uwagę zdawał się zasługiwać jedynie opis rozmowy z długoletnim działaczem PTTK Andrzejem Matuszczykiem, na której też się oparłem. I wyszło jak ze słynnym newsem Radia Erewań, o tym jakoby to na Placu Czerwonym w Moskwie rozdawano samochody, co okazało się najprawdziwszą prawdą z tym, że nie Czerwonym w Moskwie a Rewolucji w Leningradzie, nie samochody tylko rowery i nie rozdają tylko kradną.
Przyczyn zamieszania upatrując wśród działaczy prudnickiego oddziału PTTK, jak wnioskować należało ze wspomnianej rozmowy, werbalnie zlinczowałem Bogu ducha winnych ludzi. Przepraszam, jeśli ktoś poczuł się urażony moim opisem. Okazało się bowiem, że inicjatorem przedsięwzięcia był oddział opolski - Prudnik jedynie chwycił w dłoń pędzle i na zlecenie jednostki nadrzędnej wypędzlował na czerwono drzewa między Paczkowem a Głuchołazami.
Same spory o zasadność wciągnięcia szlaku Paczków - Prudnik pod wspólny szyld GSS, trwają i pewnie trwać będą. Jeśli o mnie chodzi to zdania nie zmieniam. Niestety odcinek Paczków - Głuchołazy nie ma nic wspólnego z turystyką górską - nie prowadzi przez góry, a tym bardziej Sudety i nazywanie go częścią Głównego Szlaku Sudeckiego wykracza poza moja elastyczną percepcję. Poza tym GSS i tak stanowczo zbyt często z górskiego zmienia się w główny szlak asfaltowo-polny, żeby dokładać mu jeszcze 40km ugoru.
A w Góry Opawskie zapraszam, bo warte są odwiedzenia, bez względu na to czy czerwona kropka w Paczkowie ma coś wspólnego z Orłowiczem.
|